Wczoraj Arturek odbył małe on tour medyczne.

Wpierw pojechaliśmy do Vigo-Ortho w Gdyni na przymiarkę nowych ortez, które finalnie powinny być gotowe za dwa tygodnie. Do kompletu dołączone zostanie także specjalne obuwie. Wspomnę, iż koszt kompletu przekracza 4 tyś zł. Śmiesznie było, bo Królewicz do przymiarki zaprosił znalezionego przed wejściem ślimaka – niestety pani Ania nie była przygotowana na takiego „pacjenta”…

Następnie udaliśmy się do Szpitala Rehabilitacyjnego w Dzierżążnie. Tam czekała naszego Silnego (uwaga: nowa ksywka Arturka) trochę większa przeprawa. Celem było podanie toksyny botulinowej. Skończyło się 10-cioma zastrzykami w łydki obu nóg. Bez otępiającego tzw. „głupiego jasia” byłaby to przeogromnie trudna przeprawa, w której zarówno ból byłby realnie odczuwalny, jak i pamięć po przebytym wydarzeniu wiecznie odświeżana. Tym razem środek zadziałał wyśmienicie i Synek przeszedł przez to w miarę znośnie. Chociaż za każdym razem mocno to przeżywamy, widząc Jego cierpienie.

Pierwsze pozytywne efekty już są widoczne, apogeum jakości osiągnie po 14 dniach. Wówczas założymy Mu gipsy, aby utrwalać działanie toksyny. Z doświadczenia widzimy, iż pozytywny wpływ terapii stale się wydłuża.

Dodaj komentarz
Side bar